Kategoria: szosa
-
W Calp… tfu, w Pego!
Okres mojego omijania regionu potocznie zwanego „Calpe” (od najpopularniejszej w nim, kolarskiej miejscowości), rozciąga się na całą moją przygodę z rowerem. Precyzyjniej mówiąc, poczynając od momentu, gdy odkryłem, że z rowerem szosowym najlepsza zabawa jest w górach. Jeśli dobrze liczę, powoli mogę przygotowywać się do świętowania pierwszej dekady calpiańskiej wstrzemięźliwości. A raczej mógłbym, gdyby nie…
-
Z Helu po samiusieńkie Tatry, odcinek 4!
Maraton Północ-Południe organizowany przez Stowarzyszenie Koło Ultra zajmuje specjalne miejsce w moim sercu. To właśnie w ramach popularnego „MPP” po raz pierwszy przekroczyłem magiczną granicę 1000 kilometrów pokonanych bez snu. Od dawna też żywię ciepłe uczucia do pomysłu przejechania całej Polski „z góry na dół”, czyli rozpoczęcia w Helu, a skończenia u podnóża Tatr raptem…